— Ty nie wiesz, Ameljo, z czem prefekt policji przysłał do mnie dziś rano, i to kogo! jedną z najwybitniejszych figur generalnej policji, aby mi powiedzieć, że rząd interesuje się tajemnie procesem. Jedzmy obiad i chodźmy do Variétés... Pomówimy dziś w nocy, w zupełnem zaciszu, o wszystkiem; będę potrzebował twojej rady: sama głowa sędziego nie wystarczy tu może...
Dziewięć dziesiątych sędziów zaprzeczy wpływowi żony na męża w podobnym wypadku; ale, jeżeli to jest jeden z najjaskrawszych wyjątków społecznych, można zwrócić uwagę iż jest prawdziwy mimo że przygodny. Sędzia jest jak ksiądz, w Paryżu zwłaszcza, gdzie znajduje się kwiat sądownictwa; rzadko mówi o sprawach trybunału, chyba już osądzonych. Żony sędziów nietylko udają że nigdy nic nie wiedzą, ale, przez poczucie taktu, rozumieją, że zaszkodziłyby mężom, gdyby, nawet znając jakiś sekret, zdradziły się z tem. Mimo to, w ważnych okolicznościach, gdzie chodzi o awans zależny od takiej lub innej decyzji, niejednej żonie zdarzyło się, jak Amelji, brać udział w rozważaniach sędziego. Wyjątki te, tem łatwiejsze do zaprzeczenia ile że są zawsze nieznane, zależą w zupełności od sposobu, w jaki walka dwóch charakterów ułożyła się w małżeństwie. Otóż, pani Camusot panowała w zupełności nad mężem. Kiedy dom spoczywał we śnie, para małżeńska siadła przy biurku, na którem sędzia uszeregował już dokumenty.
— Oto informacje, które kazał mi doręczyć prefekt policji, na moje żądanie zresztą, rzekł Camusot.
„Osobnik ten jest to niewątpliwie Jakób Collin, z przezwiskiem Ołży-śmierć, którego uwięzienie sięga roku 1819, w domu niejakiej Vauquer[1], prowadzącej pensjonat przy ulicy Neuve-Sainte-Geneviève, gdzie Collin ukrywał się pod nazwiskiem Vautrin“.
Na marginesie, dopisane ręką prefekta policji:
- ↑ Ojciec Goriot.