kawości, zgubić się w obszernej hali, gdzie gromadzą się wszystkie łachmany Paryża, gdzie roi się od tysiąca wędrownych kramarzy, gdzie brzęczy dwieście tandeciarek. Ledwie dwaj więźniowie przeszli przez formalności furty, ona już zdążyła się przebrać na wilgotnem półpięterku, położonem nad jednym z ohydnych sklepów, gdzie sprzedaje się resztki materyj skradzionych przez krawców lub szwaczki. Sklep ów prowadziła stara panna, zwana la Romette, od chrzestnego imienia Jérômette. La Romette była w stosunku do modniarek tem, czem one same są w stosunku do t. zw. przyzwoitych kobiet w chwilowym kłopocie, lichwiarką na sto od sta.
— Moje dziecko, rzekła Azja, musisz mnie zrobić na piękną. Trzeba mi wyglądać conajmniej na baronową. A zwłaszcza zwijaj się, już! dodała: pali się pod nogami. Wiesz, w czem mi do twarzy. Dalej, słoik z rużem; znajdź mi cacy-koronki, nawieszaj szyk-wisiorków co się zowie... Poślij małą, niech sprowadzi fiakra i każe mu czekać przy tylnej bramie.
— Słucham panią, odparła stara panna z poddaniem i gorliwością służącej w obliczu swej pani.
Świadek tej sceny z łatwością by poznał, że kobieta kryjąca się pod mianem Azji jest tu u siebie.
— Ofiarują mi djamenty, rzekła la Romette czesząc Azję.
— Kradzione?
— Sądzę.
— Zatem, jakikolwiek byłby zysk, moje dziecko, musimy się go wyrzec. Trzeba nam się wystrzegać ciekawych[1] przez jakiś czas.
Zrozumiemy tedy, w jaki sposób Azja mogła się znaleźć w cali czekalnej Pałacu, z wezwaniem w ręce, każąc się prowadzić przez korytarze i schody wiodące do sędziów śledczych i pytając o pana Camusot, na kwadrans blisko przed jego przybyciem.
Azja zmieniła się do niepoznania. Zmywszy, sposobem akto-
- ↑ Słowo to, w gwarze złodziejskiej, oznacza policję.