rek, maskę starej baby, nałożywszy blanszu i rużu, przystroiła głowę cudowną blond peruką. Ubrana zupełnie jak arystokratyczna dama w poszukiwaniu zgubionego pieska, wyglądała na czterdzieści lat, skryła bowiem twarz pod wspaniałym wualem z czarnej koronki. Mocno zasznurowany gorset podtrzymywał obfite kształty godne kucharki. Ręce kryły się w wykwintnych rękawiczkach, cała postać woniała pudrem à la maréchale. Bawiąc się woreczkiem ze złotą klamrą, dzieliła swą uwagę między mury Pałacu, gdzie pozornie była pierwszy raz, a smycz ładnego kings’doga. Dama tego pokroju rychło zwróciła uwagę zgrai kauzyperdów, uwijających się po sali czekalnej.
Poza adwokatami chwilowo bez zajęcia, którzy wycierają tę salę togami i nazywają sławy palestry po chrzestnem imieniu aby udawać iż należą do prawniczej arystokracji, widuje się tu cierpliwych młodych obrońców, wystających godzinami dla jednej jedynej sprawy, pomieszczonej na ostatniem miejscu, której kolej mogłaby przypaść, gdyby obrońcy wcześniejszych spraw spóźnili się przypadkiem. Byłby to ciekawy obraz skreślić wszystkie różnice i odcienie między togami, które przechadzają się w tej olbrzymiej sali po trzy, czasem po cztery, napełniając ją bezustannem brzęczeniem. Azja liczyła na tych gapiów sądowych, śmiała się pod wualem z konceptów, które ją dolatywały, i ściągnęła wreszcie uwagę Massola, młodego adwokaciny, bardziej zaprzątniętego Gazetą sądową niż klientami. Śmiejąc się, prawnik ofiarował swoje usługi osobie tak pięknie pachnącej i tak bogato ubranej.
Azja przybrała dystyngowany falsecik, aby wytłumaczyć, uprzejmemu panu, iż przybywa na wezwanie sędziego nazwiskiem Camusot...
— A, sprawa Rubempré.
Proces miał już swoją nazwę!
— Och, to nie ja, to moja pokojówka, dziewczyna nosząca imię Europy: była u mnie jedną dobę i uciekła, widząc jak szwajcar przynosi mi ten papier.
Strona:PL Balzac - Ostatnie wcielenie Vautrina.djvu/60
Ta strona została uwierzytelniona.