losem Herrerą. Chcąc dokończyć swego dzieła, zbliżył się do sędziego, pociągnął go ku oknu i rzekł poufnie przybierając ton księcia Kościoła.
— Kocham tak to dziecko, panie sędzio, iż, gdyby było trzeba stać się zbrodniarzem za którego mnie pan bierze, aby oszczędzić jednej przykrości temu bóstwu mego serca, oskarżyłbym się dobrowolnie, rzekł szeptem. Poszedłbym za przykładem biednej dziewczyny, która się zabiła dla jego dobra. Toteż, panie, błagam o użyczenie mi jednej łaski, o wypuszczenie Lucjana na wolność.
— Powinność moja sprzeciwia się temu, odparł Camusot dobrodusznie; ale, skoro z samem niebem można się jakoś porozumieć[1], i sąd umie mieć względy. Jeżeli mi pan może przytoczyć słuszne przyczyny... Mów pan, tego nie będziemy pisali.
— A więc, podjął Jakób Collin, zwiedziony dobrodusznością Camusota, wiem co ten biedny dzieciak musi przechodzić w tej chwili... w więzieniu... on jest zdolny targnąć się na swoje życie...
— Och! co to tego... rzekł Camusot, wzruszając ramionami.
— Nie wie pan, kogo zobowiązujesz w mojej osobie, dodał Jakób Collin, próbując poruszyć inne struny. Wyświadczasz pan usługę zakonowi potężniejszemu niż hrabiny de Sérizy, niż księżne de Maufrigneuse, które panu nie przebaczą nigdy tego że miałeś na swojem biurku ich listy... rzekł wskazując dwa pachnące pliki. Mój zakon ma dobrą pamięć...
— Panie, rzekł Camusot, dosyć! Szukaj pan innych argumentów. Mam obowiązki zarówno wobec obwinionego, co wobec moich funkcyj.
— Zatem, wierzaj mi pan, ja znam Lucjana, to dusza kobiety, poety i południowca, bez hartu i woli, ciągnął Jakób, który, jak mniemał, przejrzał wreszcie iż sędzia im sprzyja. Jest pan pewien niewinności tego młodego człowieka, nie dręcz go, nie badaj, oddaj mu ten list, oznajm mu że jest spadkobiercą Estery i wróć
- ↑ Słynny cytat ze Świętoszka Moliera.