Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/104

Ta strona została przepisana.

— Jak powiadają, dwie pieczenie na jednym rożnie.
— Ale, rzekł malarz, pan chyba widział hrabiego nago, czy pan jest jego kamerdynerem?
— Kamerdynerem? wykrzyknął Oskar.
— Ba, nie opowiada się takich rzeczy o swoich przyjaciołach w publicznym wehikule, odparł Mistigris. Niemy i głuchy, to moja zasada. Ja pana nie słucham.
— Nie tykać krewnych, przyjaciół i znajomych prosi stroskana rodzina, rzekł Schinner.
— Dowiedz się, panie artysto, odparł sentencjonalnie Jerzy, że nie można mówić źle o ludziach których się nie zna, a ten mały dowiódł nam, że zna hrabiego de Sérisy jak zły szeląg. Gdyby mówił tylko o hrabinie, możnaby myśleć że jest dobrze z...
— Ani słowa o hrabinie de Sérisy, młokosy! wykrzyknął hrabia. Jestem przyjacielem jej brata, margrabiego de Ronquerolles, i ktoby się ośmielił drasnąć honor hrabiny, miałby ze mną do czynienia.
— Ten pan ma słuszność, wykrzyknął malarz. Nie tykać kobiet; świeżo malowane.
Honor i damy widziałem ten melodramat! wykrzyknął Mistigris.
— Jeżeli nie znam Miny, znam zato ministra sprawiedlwości, rzekł hrabia patrząc na Jerzego. Jeżeli nie noszę moich orderów, mogę się postarać aby ich nie dano tym, którzy na nie nie zasługują. Wreszcie, znam tyle osób, że znam i pana Grindot,