Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/109

Ta strona została przepisana.

— Hop, hop, panie ambasadorze, krzyknął ojciec Léger, pan idzie do lasu. Jeżeli pan chce do zamku, niech pan idzie furtką.
Zmuszony wejść, Oskar zgubił się w dziedzińcu zamkowym, w którym znajduje się olbrzymi klomb otoczony słupkami związanemi łańcuchem. Podczas gdy ojciec Léger przyglądał się Oskarowi, Jerzy, którego spiorunowała wiadomość że gruby rolnik jest dzierżawcą Moulineaux, wymknął się tak lekko, że, w chwili gdy zaintrygowany grubas szukał swego pułkownika, już go nie znalazł. Furtka otworzyła się na prośbę Pietrka, który wszedł dumnie, aby złożyć u odźwiernego mnogie przybory wielkiego Schinnera. Oskar patrzał oszołomiony, że Mistigris i artysta, świadkowie jego przechwałek, instalują się w zamku. W dziesięć minut, Pietrek wyładował paczki malarza, rzeczy Oskara Husson, i wytworną skórzaną walizkę, którą powierzył tajemniczo żonie odźwiernego; poczem wrócił trzaskając z bicza i puścił się ku laskowi Isle-Adam, z chytrą miną chłopa obliczającego zyski. Nic nie brakowało mu do szczęścia, miał dostać nazajutrz swoich tysiąc franków.
Oskar, dosyć markotny, kręcił się dokoła klombu, patrząc gdzie się obrócą jego towarzysze podróży, kiedy nagle ujrzał pana Moreau wychodzącego z wielkiej sali t. zw. myśliwskiej na ganek. Rządca ubrany był w długi niebieski surdut, który mu opadał niemal na pięty, w spodnie z łosiowej skóry, wysokie buty, i trzymał w ręku szpicrutę