Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/11

Ta strona została przepisana.

się ich czasami ośmiu, ściśniętych jak śledzie w beczce. Pietrek utrzymywał, że podróżni czują się tak o wiele lepiej, ponieważ tworzą wówczas zbitą, niewzruszoną masę; podczas gdy trzej pasażerowie obijali się ustawicznie o siebie i często groziło im to że zgniotą sobie kapelusze o sufit od gwałtownych wstrząśnień. Na przedzie znajdowała się drewniana ławeczka, siedziba Pietrka; tam mogło się zmieścić trzech pasażerów, którzy, usadowieni w tem miejscu, noszą, jak wiadomo, miano królików. Czasami, Pietrek mieścił tam czterech królików, i sam siadał wówczas bokiem, na pudle mieszczącem się poniżej aby dać oparcie nogom królików, zawsze pełnem słomy lub paczek nie grożących uszkodzeniem. Skrzynię tej kukułki, pomalowaną żółto, zdobiła u góry błękitna opaska, na której czytało się srebrzysto-białemi literami: Isle-Adam — Paryż, a z tyłu: Linja Isle-Adam. Nasze wnuki byłyby w błędzie, gdyby sądziły że wehikuł ten mógł zabrać tylko trzynaście osób,, licząc w to Pietrka: w ważnych wypadkach ładowano jeszcze trzech do kwadratowego przedziału pokrytego płachtą, gdzie tłoczyły się walizy, skrzynie i paczki; ale ostrożny Pietrek wpuszczał tam tylko znajomych klientów, i tylko o jakieś czterysta kroków za rogatką. Ci mieszkańcy koica — miano dawane przez woźniców tej części wehikułu — musieli wysiadać przed każdą wsią przy drodze gdzie znajdował się posterunek żandarmerji. Przepełnienie zabronione rozporządzeniami tyczącemi bezpieczeństwa podróżujących, było wówczas