Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/110

Ta strona została przepisana.

— A, chłopcze, jesteś? jakże się miewa mamusia? rzekł biorąc za rękę Oskara. Dzień dobry panom, panowie jesteście zapewne malarze, których zapowiadał pan Grindot? rzekł do malarza i do Mistigrisa. Gwizdnął dwa razy w rękojeść szpicruty. Zjawił się odźwierny.
— Zaprowadź panów do pokojów numer 14 i 15; pani Moreau da ci klucze; pokaż panom drogę; zapal ogień, jeżeli trzeba, wieczorem i zanieś rzeczy panów. Pan hrabia polecił mi gościć panów u siebie, dodał zwracając się do artystów, jadamy o piątej, jak w Paryżu. Jeżeli panowie są myśliwi, możecie tu sobie używać, mam przywilej leśny i wodny: mamy tu polowanie na dwa tysiące morgów lasu, nie licząc naszych gruntów.
Oskar, malarz i Mistigris, wszyscy jednako zawstydzeni, spojrzeli po sobie, ale Mistigris, wierny swej roli, wykrzyknął:
— Głupstwo się stało i już się nie odstanie; myślmy tedy o nowem.
Młody Husson udał się za rządcą, który go pociągnął szybko do parku.
— Kubuś, rzekł do jednego ze swych chłopców, idź zawiadom matkę o przybyciu młodego Husson, i powiedz jej że muszę iść na chwilę do Moulineaux.
Rządca liczył wówczas około pięćdziesięciu lat. Był to mężczyzna średniego wzrostu, brunet; wydawał się bardzo surowy. Żółciowa jego twarz, ogorzała od powietrza, nie zwiastowała na pier-