Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/122

Ta strona została przepisana.

znak, Leon de Lora przysiadł się na kanapę obok Estelli i ujął ją za rękę, bez oporu z jej strony.
— Och, gdyby pani, jako niespodziankę dla swego małżonka, zechciała mi użyczyć w sekrecie paru seansów, starałbym się przejść samego siebie. Jest pani tak piękna, tak świeża, tak urocza!... Człowiek bez talentu stałby się geniuszem mając panią za model! Zaczerpnąłby w pani oczach tyle...
— A potem wymalujemy pani śliczne dzieci w arabeskach, przerwał mu Józef.
— Wolałabym raczej mieć je u siebie w salonie, ale nie śmiałabym... odparła spoglądając zalotnie na Józefa.
— Piękność, pani, to królowa, którą malarze uwielbiają i która ma nad nimi wielką władzę.
— Przemili są, pomyślała pani Moreau. Czy lubią panowie spacer wieczorem, po obiedzie, powozem do lasu?...
— Och! och! och! och! och! wykrzyknął Mistigris za każdem słowem z rosnącym zachwytem, ależ Presles będzie nam rajem na ziemi.
— I to z Ewą, jasnowłosą, młodą i śliczną kobietą, dodał Bridau.
W chwili gdy pani Moreau puszyła się i tonęła w siódmem niebie, ściągnięto ją z powrotem na ziemię niby latawca za sznurek.
— Proszę pani! wykrzyknęła pokojówka wpadając jak bomba.
— Rozaljo, kto cię upoważnił abyś wchodziła tutaj niewołana?
Rozalja nie zwróciła uwagi na to napomnie-