Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/128

Ta strona została przepisana.

wym dyliżansem; jeżeli się będzie o mnie pytał, proszę go wprowadzić do poczekalni“.
— Nie trzeba żartować z jego Ekscelencją, niech pan idzie. Ale jakim cudem Jego Wysokość przybyła tutaj nie uprzedzając mnie? Jakim cudem hrabia mógł wiedzieć, że pan przyjechał tutaj z Pietrkiem?
— Zdaje się, że hrabia jest owym podróżnym, który, gdyby nie uprzejmość pewnego młodego człowieka, miał się wgramolić na kozioł obok Pietrka.
— Na kozioł obok Pietrka!... wykrzyknęli razem rządca i dziewczyna.
— Jestem tego pewny, właśnie z przyczyny tego, co mi mówi ta dziewczyna, odparł Jerzy Marest.
— A to jak? rzekł Moreau.
— A, ba! wykrzyknął dependent. Aby zabawić towarzyszy podróży, opowiedziałem im kupę bredni o Egipcie, o Grecji i Hiszpanji. Miałem ostrogi, podałem się za pułkownika kawalerji, tak sobie, dla uciechy.
— Zaczekaj pan! rzekł Moreau. Jak wygląda podróżny, który, wedle pana, miałby być hrabią de Sérisy?
— Twarz jak cegła, odparł Jerzy, włosy zupełnie białe i czarne brwi.
— To on! — Jestem zgubiony! rzekł Jerzy Marest.
— Czemu?
— Nabierałem go jego orderami.