Hrabia i rządca wyszli. Moreau był blady jak włosy hrabiego, hrabia spokojny i godny.
W czasie tej sceny, dyliżans do Beaumont, który wyjeżdża z Paryża o pierwszej, zatrzymał się przed furtką i wysadził pana Crottat, który, w myśl rozkazu hrabiego, czekał w salonie. Zastał tam swego dependenta, bardzo markotnego, w towarzystwie dwóch malarzy; wszyscy trzej byli mocno nieswoi. Pan de Reybert, człowiek pięćdziesięcioletni o niemiłej fizjognomji, przybył w towarzystwie starego Margueron i rejenta z Beaumont, który trzymał cały plik aktów i papierów. Kiedy wszyscy zebrani ujrzeli wchodzącego hrabiego w stroju oficjalnym, Jerzy Marest uczuł lekki skurcz żołądka, Józef Bridau zadrżał; ale Mistigris, który miał na sobie niedzielne ubranie i który zresztą nie miał sobie nic do wyrzucenia, rzekł dosyć głośno:
— Daję słowo, tak mu jest o wiele lepiej.
— Mały urwisie, rzekł hrabia ciągnąc go za ucho, obaj pracujemy w dekoracjach. — Czy poznał pan swoje dzieło, drogi panie Schinner? dodał hrabia pokazując sufit artyście.
— Ekscelencjo, odparł artysta, zawiniłem przywłaszczając sobie dla popisu sławne nazwisko, ale ten dzień zobowiązuje mnie do wykonania tutaj pięknych rzeczy i do uświetnienia nazwiska Józefa Bridau.
— Wziąłeś mnie pan w obronę, rzekł żywo hrabia; mam nadzieję, że zrobisz mi tę przyjemność, aby zjeść ze mną obiad, zarówno jak nasz dowcipny Mistigris.
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/133
Ta strona została przepisana.