z pierwszych domów nad Courtille. Zajmował tam, na pierwszem piętrze, skąd rozciągał się widok na dolinę Sekwany, mieszkanie za tysiąc franków rocznie, ze światłem od południa i z wyłącznym użytkiem ogrodu; toteż niewiele troszczył się o kilku lokatorów, zamieszkałych w tej obszernej willi. Zapewniwszy sobie przy kontrakcie, że w domu tym pozostanie do śmierci, żył dosyć skąpo, mając do usługi starą kucharkę i dawną pokojówkę nieboszczki pani Cardot, które spodziewały się zgarnąć po jego śmierci jakieś sześćset franków renty i wskutek tego nie kradły. Obie służące dbały bardzo o swego pana i były doń przywiązane tem więcej, że nie był zrzędny ani drobiazgowy. Mieszkanie urządzone przez nieboszczkę przetrwało w tym stanie od sześciu lat; staremu to wystarczało. Razem wziąwszy, nie wydawał ani tysiąca talarów rocznie; jadał w Paryżu pięć razy na tydzień, i wracał co wieczór o północy uprzywilejowaną dorożką, która stała przy rogatce Courtille. Kucharka miała na głowie jedynie śniadanie. Poczciwiec śniadał o jedenastej, poczem ubierał się, perfumował i jechał do Paryża. Zazwyczaj mieszczuchy uprzedzają kiedy obiadują poza domem: stary Cardot uprzedzał kiedy miał jeść w domu.
Staruszek ten, pulchny, świeży, barczysty, silny, był zawsze, jak to mówią, wystrojony na ostatni guzik; czarne jedwabne pończochy, atłasowe gołąbkowe spodnie, biała pikowa kamizelka, olśniewająca bielizna, błękitny fraczek, fiołkowe jedwabne rękawiczki, złote sprzączki u trzewików
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/149
Ta strona została przepisana.