Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/152

Ta strona została przepisana.

pani Clapart. Stosunki rodzinne ograniczały się do oficjalnych zawiadomień w razie śmierci lub małżeństwa, oraz biletów w dzień Nowego Roku. Duma pani Clapart umiała przemóc swą naturę jedynie dla dobra Oskara i w stosunku do pana Moreau, jedynego człowieka który pozostał jej wierny w nieszczęściu. Nie nużyła Cardota ani swą obecnością ani swemi prośbami; ale uczepiła się go jak nadziei, odwiedzała go raz na kwartał, mówiła mu o Oskarze, bratanku nieboszczki Cardot, i woziła go doń trzy razy w czasie wakacji. Za każdą wizytą, starowina brał Oskara na obiad do restauracji, wieczorem do Gaité, i odwoził go na ulicę de la Cerisaie. Raz, ubrawszy go całkiem na nowo, dał mu kubek i srebrne nakrycie wymagane jako wyprawka w kolegjum. Matka Oskara starała się wmówić w poczciwca, że Oskar jest doń bardzo przywiązany, wciąż mu mówiła o tym kubku, o tem nakryciu i o ślicznem ubraniu z którego została już tylko kamizelka. Ale te spryciarstwa więcej szkodziły niż pomagały Oskarowi w oczach starego wygi tak szczwanego jak wujaszek Cardot. Stary Cardot nigdy zbytnio nie miłował swojej nieboszczki, chudej i rudej gidji, znał zresztą okoliczności małżeństwa nieboszczyka Husson z matką Oskara; nie myśląc o niej bynajmniej nic złego, wiedział wszakże, że Oskar był pogrobowcem: toteż uważał tego siostrzeńca za zupełnie obcego plemieniu Cardotów. Nie przewidując nieszczęścia, matka Oskara nie postarała się zadzierzgnąć bliższych węzłów między Oskarem a wujem, co mogła