Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/181

Ta strona została przepisana.

Babilonu. Florentyna liczyła wówczas szesnaście wiosen. W jakiś czas po tym debiucie, Cardot stał się dla swej pupilki starym kutwą; że jednak miał tę delikatność, aby zrozumieć że tancerka z Gaité ma pewne obowiązki reprezentacji, i podwyższył jej subwencję miesięczną do pięciuset franków, nie został wprawdzie z powrotem aniołem, ale został bodaj przyjacielem na całe życie, drugim ojcem. To był wiek srebrny.
Od roku 1820 do 1823, Florentyna nabyła doświadczenia, jakiego musi nabrać każda baletnica między dziewiętnastym a dwudziestym rokiem. Towarzystwo jej to były Marjeta i Tulia, primabaleryny z Opery; Floryna, wreszcie biedna Koralja, która tak rychło osierociła sztukę, miłość i Camusota. Ponieważ poczciwemu Cardotowi przybyło tymczasem pięć lat, nabrał on owej nawpół ojcowskiej pobłażliwości, jaką mają starcy wobec młodych talentów, które wychowali i których sukcesy uważają za własne. Zresztą gdzie i jak człowiek sześćdziesięcioletni mógł znaleźć drugą edycję podobnego przywiązania? Gdzie znalazłby drugą Florentynę, która tak dobrze znała jego przyzwyczajenia i u której mógł śpiewać z przyjaciółmi Alleluja? Papa Cardot ujrzał się tedy w jarzmie nawpół małżeńskiem i nieodwołalnem. Był to wiek spiżowy.
Przez pięć lat wieku złotego i srebrnego, Cardot zaoszczędził dziewięćdziesiąt tysięcy franków. Ten doświadczony starzec przewidział, że, kiedy on dojdzie siedemdziesiątki, Florentyna