Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/182

Ta strona została przepisana.

będzie pełnoletnia; zadebiutuje może w Operze, z pewnością będzie chciała rozwinąć zbytek primabaleryny. Na kilka dni przed wieczorem o którym mowa, papa Cardot wydał czterdzieści pięć tysięcy franków na to, aby postawić na przyzwoitej stopie swoją Florentynę. Wynajął dla niej dawny apartament, w którym nieboszczka Koralja była szczęściem Camusota. W Paryżu, apartamenty i domy, tak samo jak ulice, mają swoje przeznaczenia. Otrzymawszy w darze wspaniałe srebra, primabaleryna z Gaité dawała wystawne obiady, wydawała trzysta franków miesięcznie na tualetę, miała remizę, pokojówkę, kucharkę i lokajczyka. Marzyła o debiucie w Operze. Złoty kokon słał wówczas swemu dawnemu wodzowi najwspanialsze swoje produkty, aby się przypodobać pannie Cabirolle, rzeczonej Florentynie, tak jak trzy lata wprzódy spełniał marzenia Koralji, ale zawsze bez wiedzy córki starego Cardot; ojciec bowiem i zięć porozumiewali się doskonale aby zachować decorum na łonie rodziny. Pani Camusot nie wiedziała nic o zbytkach męża ani też o obyczajach ojca. Tak więc, przepych, który błyszczał przy ulicy Vendôme u panny Florentyny, byłby zadowolił najambitniejszą baletniczkę. Cardot, który przez siedem lat był panem, czuł że go wlecze za sobą holownik o nieograniczonej sile kaprysu. Ale nieszczęśliwy starzec kochał!... Florentyna miała mu zamknąć oczy, zamierzał jej zapisać jakich sto tysięcy franków. Zaczął się wiek żelazny!
Jerzy Marest, posiadacz trzydziestu tysięcy