Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/186

Ta strona została przepisana.

wyrok. Nie jest zbrodnią się zabawić, ale interesy przedewszystkiem.
— Słyszysz, Oskarze? rzekła pani Clapart. Widzisz, jaki pan Godeschal jest pobłażliwy i jak umie pogodzić uciechy młodości z obowiązkami stanu.
Widząc krawca i szewca, którzy pytali o Oskara, pani Clapart została chwilę sama z pierwszym dependentem, aby mu oddać sto franków które dał Oskarowi.
— Ach, panie, błogosławieństwa matki będą panu towarzyszyły wszędzie, we wszystkich pańskich przedsięwzięciach.
Matka doznała wówczas najwyższego szczęścia, widząc swego syna dobrze ubranym: przyniosła mu złoty łańcuszek kupiony ze swych oszczędności, aby go wynagrodzić za jego sprawowanie.
— Ciągniesz los do wojska za tydzień, rzekła; że zaś trzeba było przewidywać iż możesz wyciągnąć zły numer, byłam u wuja Cardot. Jest bardzo zadowolony z ciebie. Rad że cię widzi w dwudziestym roku drugim dependentem, rad z twoich sukcesów przy egzaminach, przyrzekł pieniądze potrzebne na kupno zastępcy. Czy nie doznajesz miłego uczucia, widząc jak dobre sprawowanie spotyka się z nagrodą? Jeżeli męczysz się teraz, pomyśl o tem szczęściu, że za jakieś pięć lat będziesz mógł kupić kancelarję. Pomyśl wreszcie, mój kotusiu, jaka twoja matka jest szczęśliwa...
Twarz Oskara, nieco wychudła od pracy,