Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/189

Ta strona została przepisana.

Judasz z pewnością zadał Jezusowi jakiś bolesny cios nim go zdradził. Istnieje w nas pewien wewnętrzny wzrok, oko duszy, które przeczuwa katastrofy; odraza, jaką czujemy do tej złowrogiej istoty, jest wynikiem owego przeczucia: o ile religja nakazuje nam je zwyciężyć, pozostaje nam nieufność, której głosu powinniśmy wciąż słuchać. Czy Oskar mógł, w dwudziestym roku, mieć tyle rozumu? Niestety! kiedy, o wpół do trzeciej Oskar wszedł do Rocher-de-Cancale, gdzie znajdowali się, oprócz dependentów, trzej goście, a mianowicie: stary rotmistrz dragonów Giroudeau, dziennikarz Finot, który mógł zapewnić Florentynie debiut w Operze, du Bruel komedjopisarz żyjący z Tulją, jedną z rywalek Marjety, uczuł że jego tajemna niechęć gaśnie przy pierwszych uściskach dłoni, w pierwszym ogniu rozmowy, przy stole wspaniale nakrytym na dwanaście osób. Jerzy był zresztą niezmiernie uprzejmy dla Oskara.
— Obrał pan, rzekł, drogę dyplomacji prywatnej, jakaż bowiem jest różnica między adwokatem a ambasadorem? Jedynie ta, która dzieli naród od jednostki. Ambasadorowie są adwokatami narodów! Jeżeli mogę kiedy być panu użytecznym, niech pan przychodzi do mnie jak w dym.
— Na honor, rzekł Oskar, mogę się panu przyznać dzisiaj, był pan dla mnie przyczyną wielkiego nieszczęścia.
— Ba! rzekł Jerzy wysłuchawszy opowiadania o nieszczęściach chłopca, ależ to pan de Sérisy był nie w porządku. Jego żona?... gwiżdżę