Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/196

Ta strona została przepisana.

z ciężką głową, wpółprzytomny, odszedł kilka kroków i padł w buduarze na sofę, z oczyma zamkniętemi ołowianym snem.
— Marjeto, rzekła Fanny Beaupre do siostry Godeschala, która przyszła o drugiej po północy, czy przyjdziesz na obiad jutro, mój Camusot będzie tutaj ze starym Cardot, będziemy ich nabierać!
— Jakto! wykrzyknęła Florentyna, ależ mój szympans nie uprzedził mnie.
— Ma przyjść dziś rano aby cię uprzedzić że chce dziś śpiewać swoje Alleluja, odparła Fanny Beaupré: tyle należy się choć nieborakowi, aby oblał swoje mieszkanie.
— Niech go djabli porwą z jego orgjami! wykrzyknęła Florentyna. On i jego zięć, to gorsze niż sądowniki albo dyrektorowie teatru. Ostatecznie, jada się tu bardzo przyzwoicie, Marjeto, rzekła do primabaleryny, Cardot zamawia zawsze obiad u Cheveta, przyjdź ze swoim księciem de Maufrigneuse, pośmiejemy się, każemy im tańczyć taniec trytonów.
Słysząc nazwiska Cardot i Camusot, Oskar uczynił wysiłek aby pokonać sen, ale zdołał wybąkać tylko kilka słów których nikt nie zrozumiał, i padł z powrotem na jedwabne poduszki.
— O, ty masz, widzę, zapasy na noc, rzekła śmiejąc się Fanny Beaupré do Florentyny.
— Och, biedny chłopak, pijany jest ponczem i rozpaczą. To drugi dependent z kancelarji gdzie pracuje twój brat, rzekła Florentyna do Marjety, przegrał pieniądze, które patron mu powierzył na