Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/206

Ta strona została przepisana.

pan djabelnie moją biedną matkę, to pańskie prawo; jest, na swoje nieszczęście, pańską żoną. Ale ze mną inna sprawa! Jestem za kilka miesięcy pełnoletni; otóż nademną nie masz pan żadnych praw, nawet gdybym był małoletni. Nigdy nikt pana o nic nie prosił. Dzięki tu obecnemu panu Moreau, nie kosztowałem pana nigdy ani szeląga, nie jestem panu winien żadnej wdzięczności, niech mnie pan zatem zostawi w spokoju.
Słysząc tę apostrofę, Clapart wrócił na swoją berżerkę do kominka. Rozumowanie Oskara i tłumiona wściekłość młodego chłopca, który właśnie otrzymał lekcję od swego przyjaciela Godeschala, nakazały na zawsze milczenie niedołędze.
— Szał, któremu panbyś uległ z pewnością jak ja, kiedy byłeś w moim wieku, rzekł Oskar do pana Moreau, przywiodła mnie do błędu, który Desroches uważa za coś wielkiego a który jest drobnostką. Więcej mam do siebie pretensji o to, że wziąłem Florentynę z Gaité za margrabinę a aktorki za damy, niż żem przegrał tysiąc franków, w czasie hulanki, gdzie wszyscy, nawet Godeschal, mieli w czubie. Tym razem przynajmniej zaszkodziłem tylko sobie. Już jestem wyleczony. Jeżeli pan mi zechce pomóc, panie Moreau, przysięgam panu, że tych sześć lat przez które muszę zostać dependentem, zanim będę mógł otworzyć kancelarję, upłyną bez...
— Hola, rzekł Moreau, ja mam troje dzieci, nie mogę się zobowiązywać do niczego...
— Dobrze, dobrze, rzekła do syna pani Cla-