Biedna dewotka otrzymała tedy tysiąc pięćset franków dożywotnej pensji, którą prawo przyznało ofiarom piekielnej machiny.
Powóz, zaprzężony w cztery jabłkowite konie, które przyniosłyby zaszczyt samej poczcie królewskiej, podzielony był na karetę, rotundę i imperjałkę. Podobny był zupełnie do owych dyliżansów nazwanych gondolami, które wytrzymują dziś na drodze do Wersalu konkurencję z dwiema linjami kolei żelaznej. Lekka i mocna zarazem, ładnie pomalowana i dobrze utrzymana, wyścielona cienkiem niebieskiem suknem, opatrzona storami i poduszkami z czerwonego safjanu, Jaskółka Oise mieściła dziewiętnastu pasażerów. Mimo swoich pięćdziesięciu lat, Pietrek niewiele się zmienił. Wciąż ubrany w swoją bluzę, pod którą miał czarne ubranie, palił fajeczkę, dozorując dwóch służących w liberji, którzy ładowali liczne pakunki na obszerną imperjałkę.
— Czy państwo zatrzymali miejsca, rzekł do pani Clapart i do Oskara, przyglądając się im jak człowiek, który skupia swoją pamięć.
— Tak, dwa miejsca wewnątrz, na nazwisko mego służącego Belle-Jambe, odparł Oskar; musiał: je zamówić wyjeżdżając wczoraj wieczór.
— A, to pan jest nowy poborca w Beaumont, rzekł Pietrek, pan obejmuje miejsce po bratanka pana Margueron...
— Tak, rzekł Oskar, ściskając za ramię matkę, która chciała coś mówić.
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/212
Ta strona została przepisana.