działe firaneczki. Kiedy wszedł następnie do salonu, zauważył tam stare meble z epoki cesarstwa, ale podniszczone. Było w tym salonie jedynie tyle sprzętów, ile wymaga gospodarz jako rękojmi czynszu. Z salonu i jadalni osądził Pietrek sypialnię. Boazerje, z gruba pociągnięte czerwoną farbą która zaciera rzeźby, rysunki, figury, zamiast być ozdobą, zasmucały oko. Nie woskowana nigdy podłoga miała odcień szary, jak podłoga w pensjonatach. Kiedy woźnica zastał państwa Clapart przy stole, talerze, szklanki, najdrobniejsze rzeczy świadczyły o strasznym niedostatku; jedli srebrnemi sztućcami, ale półmiski, waza, były wyszczerbione i odratowane jak u najbiedniejszych ludzi; budziły litość. Pan Clapart, ubrany w lichą surducinę, obuty w zniszczone pantofle, zawsze w zielonych okularach, odsłaniał, skoro zdjął ohydną wysłużoną przez pięć lat czapeczkę, szpiczastą czaszkę, uwieńczoną skąpemi i brudnemi kosmykami, którym poeta odmówiłby miana włosów. Człowiek ten o wyblakłej cerze wydawał się nieśmiały, a musiał być tyranem. W tem smutnem północnem mieszkaniu, bez innego widoku prócz widoku na wino pnące się po przeciwległym murze oraz na studnię w dziedzińcu, pani Clapart przybierała miny królowej i stąpała jak kobieta która nie umie chodzić pieszo. Często, dziękując Pietrkowi, obrzucała go spojrzeniem które rozczuliłoby obserwatora; od czasu do czasu wsuwała mu w rękę kilkanaście groszy. Głos miała uroczy. Pietrek nie znał Oskara, z tej przyczyny że chło-
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/41
Ta strona została przepisana.