lady! powtarzam ci, nie jedz nic po gospodach, każą tam płacić za najmniejszą rzecz dziesięć razy tyle co jest warta.
Oskar byłby rad aby matka była daleko, kiedy mu pakowała bułkę i czekoladę do kieszeni.
Scena ta miała dwóch świadków, młodych ludzi o kilka lat starszych od świeżo upieczonego maturzysty, lepiej ubranych od niego, przybyłych bez matki; chód ich, ubiór, wzięcie zdradzały ową zupełną niezawisłość, przedmiot wszystkich pragnień dziecka jeszcze pod jarzmem matczynem. Ci dwaj młodzi ludzie byli w tej chwili dla Oskara całym światem.
— On mówi mamo, wykrzyknął jeden z nieznajomych śmiejąc się.
Wykrzyknik ten doszedł uszu Oskara i spowodował oschłe: „Żegnam cię, matko“, któremu towarzyszył straszliwy odruch zniecierpliwienia.
Przyznajmy to: pani Clapart mówiła trochę za głośno i zdawała się brać przechodniów za świadków swej czułości.
— Co tobie, Oskarze? rzekła biedna matka dotknięta. Nie rozumiem cię, dodała surowiej, sądząc że jest zdolna (omyłka wszystkich matek które psują swoje dzieci) nakazać mu szacunek. Słuchaj, Oskarze, dodała natychmiast przechodząc do tkliwości, ty masz skłonność do gadulstwa, do mówienia wszystkiego co wiesz i czego nie wiesz, dla popisu, przez głupią dziecinną próżność; powtarzam ci, staraj się trzymać język za zębami. Nie znasz jeszcze na tyle życia, mój drogi skarbie, aby ocenić
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/47
Ta strona została przepisana.