Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/61

Ta strona została przepisana.

do Oskara, którego ten cień zażyłości z Jerzym przejął szczęściem.
Skoro Pietrek usiadł po prawej na swojem siedzeniu, wychylił się aby spojrzeć wstecz, ale nie mógł dojrzeć w tłumie dwóch podróżnych, których mu brakowało do pełnego kompletu.
— Dalibóg, nie pogniewałbym się jeszcze dwóch pasażerów.
— Nie zapłaciłem jeszcze, wysiadam rzekł Jerzy przestraszony.
— Na co ty czekasz, Pietrek? rzekł stary Léger.
Pietrek wrzasnął: wio! tonem w którym Kasztan i Sarenka wyczuli ostateczne postanowienie, i dwa konie puściły się w górę przedmieścia przyśpieszonym truchtem który niebawem miał zwolnić.
Hrabia miał twarz całą czerwoną, ale na tej chorobliwej czerwieni odcinało się parę miejsc szczególnie zaognionych, odbijających tem żywiej od zupełnie białych włosów. Dla kogo innego niż te młokosy, cera ta świadczyłaby o nieustannem zapaleniu krwi, wynikłem z wytężonej pracy. Plamy te tak szpeciły szlachetne rysy hrabiego, że trzeba było bacznej uwagi, aby odczytać w jego zielonych oczach bystrość sędziego, głębię polityka i wiedzę prawodawcy. Twarz była płaska, nos jakby zgnieciony. Kapelusz krył wdzięk i piękność czoła. Było wreszcie coś komicznego — zwłaszcza dla tej pustej młodzieży — w dziwacznym kontraście srebrnobiałych włosów z grubemi, gęstemi, czarnemi brwiami. Hrabia nosił długi niebieski surdut zapię-