Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/62

Ta strona została przepisana.

ty po wojskowemu, biały krawat, watę w uszach, i obszerny kołnierzyk, który rysował się na obu policzkach białym kwadratem. Z pod czarnych spodni ledwie wyglądały końce butów. Nie miał żadnej wstążeczki w klapie, ręce kryły się w jelenich rękawiczkach. To pewna, ze dla tych młodych ludzi nic w nim nie zdradzało para Francji, jednego z ludzi najużyteczniejszych ojczyźnie. Stary Leger nigdy nie widział hrabiego, który nawzajem znał go tylko z nazwiska. Jeżeli hrabia, wsiadając do powozu, zapuścił weń bystre spojrzenie które tak uraziło Oskara i Jerzego, to dlatego że szukał dependenta swego rejenta aby mu zalecić najgłębsze milczenie, w razie gdyby on był zmuszony, tak jak sam hrabia, jechać wehikułem Pietrka. Uspokojony wyglądem Oskara i starego Légera, zwłaszcza zaś niby-wojskową miną, wąsikami i fircykowatem wzięciem Jerzego, pomyślał że bilecik musiał przyjść do rejenta na czas.
— Ojcze Lérger, rzekł Pietrek znalazłszy się u stóp bystrej góry, między przedmieściem Saint-Denis a ulicą de la Fidelite, zesiądziemy, co?
— Ja też zesiadam, rzekł hrabia słysząc to nazwisko, trzeba ulżyć koniom.
— Ech, jeżeli będziemy jechali w ten sposób, zrobimy czternaście mil w dwa tygodnie! wykrzyknął Jerzy.
— Czy to moja wina? rzekł Pietrek, pasażer chce wysiąść.
— Dostaniesz dziesięć ludwików, jeśli wiernie