Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/64

Ta strona została przepisana.

zaczynają rozmawiać dopiero zrobiwszy kęs drogi. Ten czas milczenia wypełniony jest zarówno wzajemnem badaniem, obserwacją, co usiadaniem się w miejscu, które każdemu przypadło. Dusze tak samo potrzebują osiągnąć równowagę jak ciało. Kiedy każdy sądzi, że przeniknął istotny wiek, zawód, charakter towarzyszów, wówczas największy gaduła zaczyna, i rozmowa zawiązuje się z tem większym zapałem, iż każdy odczuł potrzebę umilenia sobie podróży i rozproszenia nudów. Tak dzieje się w dyliżansach we Francji. U innych narodów obyczaje są zgoła odmienne. Anglicy pokładają punkt honoru w tem aby nie otworzyć ust; Niemiec jest w podróży smutny, Włosi zaś są zbyt ostrożni aby rozmawiać; Hiszpanie nie mają już prawie dyliżansów, a Rosjanie nie mają dróg. Bawią się tedy ludzie jedynie w ciężkich pojazdach francuskich, w tym kraju tak rozgadanym, tak niedyskretnym, gdzie każdy rad jest pośmiać się i popisać dowcipem, gdzie żart ożywia wszystko, od nędzy biedaków aż do poważnych spraw grubego mieszczucha. Policja zresztą nie pęta zbytnio języka, a parlament wprowadził dyskusje w modę. Kiedy dwudziestodwuletni młodzian, jak ten który się krył pod imieniem Jerzego, jest dowcipny, ma wielką skłonność, zwłaszcza w takiem położeniu, nadużywać tego. Zresztą, Jerzy osądził rychło, że dzierży prym w tem towarzystwie. Hrabiego wziął za coś w rodzaju kramarza czy rękodzielnika; chudy młodzieniec jadący w towarzystwie Mistigrisa wydał mu się chłystkiem, Oskar młodym dudkiem, gruby