Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/70

Ta strona została przepisana.

kontent, kiedym się załadował na statek genueński, który miał zawieźć proch na wyspy jońskie, a amunicję dla Alego z Teleben. Wiecie? Anglicy sprzedają proch i amunicję całemu światu, Turkom, Grekom, djabłu, gdyby djabeł miał pieniądze. Toteż z Zanty mieliśmy jechać brzegami Grecji, Jak mnie tu widzicie, moje imię Jerzy sławne jest w tamtym kraju. Jestem wnukiem owego słynnego Czarnego Jerzego, który wydał wojnę Porcie, i który, na nieszczęście, miast ją pogrążyć, sam się pogrążył. Syn jego schronił się do domu konsula francuskiego w Smyrnie, i przybył do Paryża, aby tam umrzeć w roku 1792, zostawiając moją matkę noszącą mnie, jako siódme dziecko, w łonie. Skarby nasze ukradł jeden z przyjaciół mego dziadka, tak iż zostaliśmy zrujnowani. Matka moja, która żyła z cząstkowej sprzedaży diamentów, wyszła za mąż w r. 1799, za niejakiego pana Yung, dostawcę, mego ojczyma. Ale matka umarła, ja się poróżniłem z ojczymem, który, mówiąc między nami, jest łajdak; żyje jeszcze, ale się nie widujemy. Ten obwieś zostawił nas wszystkich siedmioro, tyle się zatroszczywszy co o psa z kulawą nogą. I oto jak, w rozpaczy, zaciągnąłem się w 1813 jako prosty rekrut... Nie uwierzylibyście, z jaką radością ten stary Ali z Teleben przyjął wnuka Czarnego Jerzego. Tutaj nazywam się poprostu Jerzy. Pasza darował mi seraj...
— Pan ma seraj? rzekł Oskar.
— Pan był paszą z iloma ogonkami? spytał Mistigris.