Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/71

Ta strona została przepisana.

— Czy panu nie wiadomo, odparł Jerzy, że tylko sułtan może robić paszą a że mój przyjaciel Teleben (bośmy się zaprzyjaźnili tak jak guzik z pentelką), zbuntował się przeciw Padyszachowi! Wiadomo panu, albo nie wiadomo, że istotne nazwisko monarchy tego kraju jest Padyszach a nie Chan albo Sułtan. Nie wyobrażajcie sobie, że to coś wielkiego seraj: to to samo co mieć stado kóz. Te kobiety są bardzo głupie, wolę sto razy gryzetki z Montparnasse.
— To bliżej, rzekł hrabia de Sérisy.
— Kobiety w seraju nie umieją ani słowa po francusku, a język jest nieodzowny dla porozumienia się. Ali dał mi pięć prawych żon i dziesięć niewolnic. W Janina, to tak jakbym nic nie miał. Na Wschodzie, mieć kobiety to jest w bardzo złym smaku; ma się je, tak jak my tu mamy Woltera i Russa; ale kto kiedy otwiera swojego Woltera czy Russa? Nikt. A mimo to, należy do dobrego tonu być zazdrosnym. Zaszywa się kobietę w worek i rzuca się ją do wody na proste podejrzenie, wedle artykułu ich kodeksu.
— Czy pan też wrzucał? spytał dzierżawca.
— Ależ fe! ja, Francuz! ja je kochałem.
Tu Jerzy podkręcił wąsika i przybrał wyraz zadumy. Dyliżans wjeżdżał do Saint-Denis, gdzie Pietrek zatrzymał się przed bramą oberżysty, który sprzedaje słynne placki z serem i gdzie wszyscy podróżni wysiadają. Zaciekawiony pozorami prawdy wplecionemi w koncepty Jerzego, hrabia wrócił szybko do pojazdu, zajrzał pod poduszkę na port-