fel, który, jak mu powiedział Pietrek, schował tam ten zagadkowy jegomość i wyczytał złoconemi głoskami: Crottat, rejent. Natychmiast hrabia pozwolił sobie otworzyć teczkę, lękając się słusznie, aby ojciec Léger nie uległ podobnej ciekawości; wyjął akt tyczący folwarku Moulineaux, złożył go, wsadził do bocznej kieszeni i wrócił przyglądać się podróżnym.
— Ten Jerzy, to poprostu drugi dependent pana Crottat. Podziękuję jego prycypałowi, który powinien był wysłać pierwszego dependenta, pomyślał.
Z pełnej szacunku miny ojca Léger i Oskara, Jerzy zrozumiał, że ma w nich gorących wielbicieli; przybrał oczywiście pozę wielkiego pana, postawił im placka i kieliszek wina alikanckiego, zarówno jak Mistigrisowi i jego panu, korzystając z tej fundy aby ich zapytać o nazwiska.
— Och, panie, odparł malarz, ja nie mam nazwiska znakomitego jak pańskie, ja nie wracam z Azji.
W tej chwili, hrabia, który, nie chcąc budzić podejrzenia, wrócił do olbrzymiej kuchni w gospodzie, mógł usłyszeć koniec tej odpowiedzi.
— ...Jestem poprostu biedny malarz, który wraca z Rzymu, gdzie bawiłem na koszt rządu, otrzymawszy przed pięciu laty złoty medal. Nazywam się Schinner.
— Panie starszy, a panu czy można ofiarować szklaneczkę, Alikantu i placek?
— Dziękuję, rzekł hrabia, nie ruszam się
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/72
Ta strona została przepisana.