Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/9

Ta strona została przepisana.

Pietrek, mężczyzna czterdziestoletni, był już ojcem rodziny. Opuściwszy szeregi kawalerji w epoce zwalniań w r. 1815, dzielny chłopak objął te funkcje po ojcu, który powoził między Isle-Adam a Paryżem kukułką w sposób dość kapryśny. Ożeniwszy się z córką drobnego oberżysty, rozszerzył linję Isle-Adam, dał jej większą regularność, zwrócił na siebie uwagę inteligencją i wojskową akuratnością. Zręczny, rezolut, Pietrek (o nazwisko jego nikt się nie troszczył) miał ruchliwą fizjognomję, dzięki której twarz jego, czerwona i jakby wygarbowana, nabrała drwiącego wyrazu dającego wrażenie inteligencji. Nie zbywało mu zresztą na owej łatwości słowa, której nabywają ludzie ocierając się o świat. Głos jego, nawykły mówić do koni i krzyczeć „na bok“, zrobił się szorstki, ale z klientami starał się go łagodzić. Na strój jego, jak u wszystkich woźniców tego typu, składały się ciężkie podkute buty z cholewami, zrobione w Isle-Adam, grube zielone pantalony i takiegoż koloru kamizelka, na którą, w czasie spełniania swych funkcji, wkładał niebieską bluzę, strojną na kołnierzu, na ramionach i na rękawach kolorowemi wyszyciami. Na głowie kaszkiet z daszkiem. Służba wojskowa zostawiła Pietrkowi wielki szacunek dla wyżyn społecznych i nawyk posłuszeństwa wobec wyższych klas; ale poufalił się chętnie z łyczkami, i szanował zawsze kobiety do jakiej bądź klasy należały. W rezultacie, przez tyle lat tryndając pasażerów — jedno z jego zwyczajnych wyrażeń — nauczył się w końcu patrzeć na nich jak na pacz