— Moulineaux przynosi dziś sześć tysięcy franków na czysto, a ja odnowię dzierżawę na siedem tysięcy pięćset na ośmnaście lat. Tak więc, to jest lokata na więcej niż dwa i pół. Panu hrabiemu nie stanie się krzywda. Aby nie narażać pana Moreau, urządzi się tak, że on mnie zaproponuje na dzierżawcę hrabiemu. Będzie niby-to działał w interesie swego pana, zapewniając mu prawie trzy od sta od jego pieniędzy, i dzierżawcę który będzie płacił regularnie...
— Co on na tem zarabia, stary Moreau?
— Ba, jeżeli hrabia da mu dziesięć tysięcy, wyciągnie z tej sprawy pięćdziesiąt tysięcy, ale zarobi je sumiennie.
— Zresztą co on tam dba o Presles! i taki bogaty! Ja go nigdy nie widziałem na oczy.
— Ani ja, rzekł ojciec Léger; ale zdaje się że ma tu zamieszkać, inaczej nie pakowałby dwustu tysięcy w odnowieniu pałacu. Pięknie tam jak u króla.
— W takim razie, rzekł oberżysta, był czas, aby Moreau coś uszczknął.
— Tak, bo skoro raz państwo tam osiądą, rzekł Léger, będą mu patrzeć na ręce.
Hrabia nie stracił ani słowa z tej półgłosem prowadzonej rozmowy.
— Mam więc tutaj dowody, po które jechałem, myślał patrząc na grubego rolnika, który wtaczał się do kuchni. Ale może, powiadał sobie, to są dopiero plany? Może Moreau jeszcze nic nie wziął?...
Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/95
Ta strona została przepisana.