Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/99

Ta strona została przepisana.

twoja czcigodna matka znajduje się chwilowo w położeniu niezbyt odpowiedniem na ambasadorową... Miała z sobą koszyk bardzo godny szacunku i przyszczypki u trzewików wielce...
— Moja matka!... rzekł Oskar z gestem oburzenia. Et, to była gospodyni od nas...
— To „od nas“ jest bardzo arystokratyczne, wtrącił hrabia..
— Król mówi my, odparł dumnie Oskar.
Spojrzenie Jerzego powściągnęło ochotę do śmiechu, która ogarnęła wszystkich; uprzedził niem malarza i jego ucznia, że trzeba oszczędzać Oskara, aby należycie wyzyskać tę kopalnię żarcików.
— Pan ma słuszność, rzekł wielki malarz do hrabiego wskazując Oskara, ludzie z pewnej sfery mówią my, jedynie ludzie z pod ciemnej gwiazdy mówią ja, u mnie. Zawsze się ma manję uchodzić za to, czem się nie jest. Jak na człowieka tak udekorowanego...
— Pan jest wciąż dekoratorem? rzekł Mistigris.
— Nie zna pan języka dworów. Proszę pana o protekcję, Ekscelencjo, dodał Schinner, zwracając się do Oskara.
— Winszuję sobie, rzekł hrabia, że było mi danem podróżować z trzema ludźmi, którzy są lub będą sławni: znakomitym już dziś malarzem, przyszłym generałem, i młodym dyplomatą, który wróci kiedyś Belgję Francji.
Popełniwszy już ten wstrętny czyn że się wyparł matki, Oskar, wściekły, domyślając się jak