Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/108

Ta strona została przepisana.

w tym sensie, niepodobna bowiem mieć rodziną równą tej co do jedności, wzajemnej miłości, delikatności, dobroci. Żyjemy, jakbyśmy mieli tylko jedno serce we czworo; nieustannie to powtarzam, ale to jedyne określenie życia, które pędzę tutaj.
Marja jest zupełnie szalona. Jakim cudem ona nie wie, że aby przebyć Niemcy, trzeba dziś pięćdziesięciu godzin bez zatrzymania się, od Kolonji do Krakowa; cena dwieście czterdzieści franków; że jej projekt czy służba której żąda, wymagałaby podróży od stolicy do stolicy, gdzie każdy pobyt kosztowałby dwa razy tyle co podróż przez Niemcy; że wieczną pretensją Niemców jest, aby w niczem nie być podobnymi do Francuzów; że wściekają się, skoro im ktoś mówi o Francji; że Wiedenki mają nie pretensję ale pewność iż są bardziej comme il faut, bardziej eleganckie, dowcipniejsze od Paryżanek; że pozatem Niemcy to jest kraj najbardziej dziadowski, najbardziej pozbawiony wszystkiego w świecie; że jest sześćdziesiąt tysięcy Niemców w dzielnicy Saint-Antoine w Paryżu, którzy tam żyją nie mogąc wyżyć w Niemczech; że od czasu jak Paryż istnieje, ani jedna Niemka nie przyjechała do Paryża w innym celu niż aby sprzedawać szczoteczki albo samą siebie, co można robić bez żadnej nauki.
Dziś rano, wziąwszy cytrynę, miałem atak, który mi kazał zaniechać tego środka; żołądek już go nie znosi, a mimo to lubię je, rzecz osobliwa! Czy to spadek po mojej matce, który zgarniam w pięćdziesiątym roku, i za jej życia? Czy wiesz, że położywszy się, w następstwie tego ataku, około południa, piszę do ciebie od drugiej w nocy i zaczynam o świcie nie wiedzieć już co się ze mną dzieje? Zatem dowidzenia; pragną mieć rychło dobre wiadomości. Serdeczności dla męża, uściskaj twoje małe odemnie, napiszę do nich pierwszą pocztą. Co do ciebie, droga Lauro, przyjmij starą (niestety!) czułość twego biednego brata, którego serce jest zawsze jednakie, mimo że odnowione przez ukraińskiego doktora.
Widzisz, że Niemcy robią takie głupstwa, że nie można już przejeżdżać przez nie! Cóż za naród! Robią rewolucję rzekomo