Przyszła w porę. Balzac był wówczas po epizodzie z margrabiną de Castries, który rozdarł jego serce, a zarazem upokorzył głęboko jego ambicję. Przez chwilę chciał podobno rzucić świat i wstąpić
do Kartuzów. Wówczas otrzymał z Ukrainy przesyłkę: książka,
oprawna w zielony safjan, Naśladowanie Chrystusa. Właśnie obmyślał swoją ewangeliczną powieść Lekarz wiejski. Ta telepatja sprawiła głębokie wrażenie na umyśle pisarza, w którym realizm kojarzył się w zadziwiający sposób z mistycyzmem.
Balzac wciągnął się tedy w korespondencję. Był to dla niego
wymarzony sposób romansu. Pochłonięty pracą, mógł oddać kobiecie nadmiar swojej wyobraźni — na odległość; dla żywej kobiety nie miał poprostu czasu. Pisze listy coraz dłuższe, coraz gorętsze, niemal miłosne. W lutym 1833 pisze: „Kocham cię, choć
nieznaną“... W marcu: „Już zanadto panią kocham, mimo że cię
nigdy nie widziałem. Są pewne zdania w twoich listach, które przyprawiają mnie o bicie serca... Wolę jeden twój list, niż sławę lorda Byrona“...
Łatwo pojąć, że pani Hańska obmyśla tymczasem sposób wyrwania się ze swej pustelni w Wierzchowni i zbliżenia się do idealnego przyjaciela. Nie było to tak proste: aby wyjechać za granicę, trzeba było ni mniej ni więcej jak pozwolenia cara; otóż car nie pozwolił panu Hańskiemu udać się do Paryża. Podejrzewają, że chytry szlachcic, który zresztą nie wiedział nic o żoninej korespondencji, sam postarał się o ten zakaz, aby nie musieć wieźć żony do tego miejsca zepsucia! Ale pozwolono państwu Hańskim na podróż do Szwajcarji, i tam też, w Neuchâtel, Balzac miał poznać swą tajemniczą damę.
Kim była nieznajoma, która umiała do tego stopnia zająć wyobraźnię wielkiego człowieka, wówczas trzydziestotrzyletniego mężczyzny? Ewelina Hańska[1] miała lat dwadzieścia sześć czy ośm. Pochodziła z możnej rodziny Rzewuskich, była siostrą znakomitego
- ↑ Boy-Żeleński: Pani Hańska.