udaje się za córką i zięciem do Wierzchowni, aby tam młodą parę wprowadzić w zarząd gospodarstwa. Niebawem i Balzac podąży do Wierzchowni, do tej rezydencji, o której słyszał cuda i którą uważa obecnie poniekąd za swój dom rodzinny. Umożliwia mu tę podróż niedawno otwarta linja kolejowa, która tylko z dwiema przerwami zawiezie go w kilka dni z Paryża do Krakowa, skąd dostanie się dyliżansem, bryczką, kibitką, budą, aż na samo miejsce. Puszcza się w drogę, z niesłychaną jak na człowieka już nadwątlonego zdrowia determinacją, we wrześniu r. 1847; cała podróż trwała osiem dni bez przerwy, dzień i noc, bez rozbierania się. Zaledwie stanął na miejscu, zaledwie ochłonął z podziwu dla rezydencji, o której pisze do siostry, że to „istny Luwr, a majątek jest tak wielki jak cały nasz departament", już odzywa się w nim żyłka do komponowania fantastycznych interesów; już kombinuje transport dębów polskich do Francji, gdzie wartość ich zwiększyłaby się dziesięciokrotnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie dwie przerwy w linji kolejowej: przeładowanie kosztowałoby więcej niż całe dęby są warte. Balzac porzuca z lekkiem sercem projekt, na którym budował fortunę swoją i swego szwagra inżyniera, i oddaje się cały przyjemności bytowania bez troski wśród ukochanej gromadki: gdybyż tylko nie ten klimat, tak straszliwy dla jego płuc! Druga ciemna strona, to wiadomości, jakie dochodzą z Paryża: interesy wikłają się coraz bardziej, i to nietylko jego ale i interesy pani Hańskiej, w której imieniu zajmował się lokatą kapitałów. Francja przechodzi kryzys związany z bliską rewolucją. Sytuacja staje się taka, że, nie bacząc na zimę, Balzac puszcza się z końcem stycznia 1848 do Paryża. Przybywa, i zastaje tam — rewolucję, ruinę swoich prac i nadziei. W tych gorących dniach niema miejsca na literaturę, nie oddaną namiętnościom chwili. Pisarz myśli tylko o tem aby uciec z Paryża i dobić do Wierzchowni, która coraz bardziej staje mu się domem. Jakoż, jeszcze we wrześniu r. 1848, przebywa znów tę samą drogę i znajduje się między swymi. Ale tym razem zmiana klimatu odbiła się jeszcze ciężej na zdrowiu Balzaka: przebył zapalenie płuc, serce
Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/20
Ta strona została przepisana.