z gruntu azjatycki; podobni są do graczy w wista, którzy, pojmując tylko wista, piorunowaliby na ludzi, którzyby grali w preferansa (gra rosyjska) albo w reversi, strojąc mniej lub więcej dowcipne żarty z głupoty ludu, który się oddaje innym grom niż szlachetna gra w wista.
Zawiele już tych przedmów; przystępuję do tematu. Ale czy to nie będzie przysługą, oddaną amatorom nieznanych prawd, uczynić jeszcze ostatnią wstępną uwagę o książkach ogłoszonych do dziś o Rosji? Powiedzmy głośno: nikt nie był w Rosji. Kupcy francuscy, zamieszkali w rozmaitych miastach rosyjskich, w rozmaitych stronach cesarstwa, stają się wszyscy Rosjanami i, wróciwszy do Francji, nie powiedzą nigdy nic, coby nie było na korzyść cesarza i narodu rosyjskiego. Świadectwo ich niema tedy znaczenia. A teraz, co się tyczy komiwojażerów myśli, ludzi ciekawych, dla nich Petersburg i Moskwa są całą Rosją. Pędzą zobaczyć dwie stolice połączone wspaniałym sześćsetwiorstowym gościńcem, i wyobrażają sobie, że widzieli Rosję.
Widzieli Rosję tak, jak ten kto był w Kantonie widział Chiny; i za powrotem piszą, jako autentyczne spostrzeżenia, tysiąc banialuków o cesarstwie większem już niż cesarstwo rzymskie za Augusta. Oto moje zdanie o słynnem dziele pana de Custine. Jeśli się wytnie z tej książki wszystkie myśli księcia Kozłowskiego którego można wymienić skoro umarł, jeśli się usunie dwa czy trzy romanse na temat cesarza, znajdzie się jedynie koncepty o rzeczach będących koniecznością klimatu, poglądy zupełnie fałszywe na politykę, opisy przepychu rosyjskiego oraz bardzo wykwintnie przybrane komunały. Pani de Stael, w kilku stronicach swoich Dziesięciu lat wygnania, lepiej odmalowała Rosję niż to uczynił pan de Custine.
Ostatnim poważnym podróżnikiem był pan Cyprien Robert; podjął podróż pełną wszelkich bohaterstw, widział wiele; ale oglądał narody słowiańskie przez lornetkę panslawistyczną, opanowany ideą niewykonalną, ideą przyszłej unji ras słowiańskich; po-
Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/28
Ta strona została przepisana.