Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/45

Ta strona została przepisana.

siąt tysięcy chłopów umarło z głodu i chorób w ciągu tej zimy. Nieszczęśnicy ci, którym rząd przyrzekł ziemię i wolność, uważali się wszyscy za bogaczy, żaden nie pracował, ziemia leżała odłogiem i zginęli z nędzy, głodu i tyfusu. Niewątpliwie, odwet wymyślony przez Austrję jest wstrętny: rozpętała, może przez oszczędność, ciemne masy przeciw szlachcie; ale rząd miał wymówkę: był zaczepiony, podczas gdy Polacy paryscy atakowali bez żadnej szansy powodzenia. Błąd u spiskowca jest zbrodnią, zbrodnia u ciemięzcy staje się błędem. Taka jest czysta prawda co do ostatnich wypadków w Galicji.
Szlachta galicyjska może tylko marzyła o tem aby powstać, bo jarzmo Austrji jest nieznośne w Galicji jak we Włoszech i budzi tęsknotę za jarzmem rosyjskiem, ale to pewna, że Galicjanie, gdy im mówiono o spisku, wszyscy odpowiadali jednogłośnie: „Gdzie są wasze armaty? Gdzie wasza broń? Gdzie wasza pomoc, wasze posiłki? Powstanie jest szaleństwem, nie mamy już nic, nawet szabel naszych przodków!“ Zażarci komuniści odpowiadali jak w 1792 r.: „Niech zginą ludzie, niech żyją zasady“. I to krwawe głupstwo kosztowało sto tysięcy ludzi i zrujnowało Galicję na dziesięć lat. We Francji, mówcy z obu Izb słuchali Polaków, a wiadomo jakie echo zyskują tam słowa, wielkie krzyki. Faktycznie, Galicja została zarżnięta, a ta rzeź, jak rzeź Turków w Chio, mówi głośno całą prawdę. To, co wam mówię, nie będzie miało wielkiego sukcesu, ale to jest prawda: na wszystkich drogach wygłodniałe widma, odpędzane batem, oblegały powozy, z których padały, powiedzmy to, obfite jałmużny.
Siódmego dnia od wyjazdu, wjechałem o piątej rano do Brodów, miasta, które należy w całości do pewnego wołyńskiego szlachcica. Jestto siedziba wielkiego handlu. Nasze więzienia mają weselszy wygląd niż pokoje w oberży mieniącej się hotelem Rosyjskim: — pierwszy hotel w Brodach. Czekałem pięć godzin aż gospodarz i służba wstaną. Dla mnie, podróż zaczynała się dopiero