Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/55

Ta strona została przepisana.

mnie, że nie można opuścić cesarstwa austrjackiego bez pozwolenia wydanego przez komisarza policji austrjackiej w Brodach, który mieszkał także w hotelu Rosyjskim. Urzędnik ten, który mówił po francusku, był pełen uprzejmości i wydał mi natychmiast mały niebieski papierek, który miałem oddać naczelnikowi posterunku austrjackiego.
Ujrzałem u granicy rosyjskiej urzędnika o miłej i inteligentnej fizjognomji, zupełnie w typie Francuza z wyższych klas: przypominał mi łudząco Juljusza de Resseguier. Widząc liczne ordery na piersi tego urzędnika, zląkłem się że się mylę: nie mogłem sobie wyobrazić, aby pan de Hackel wyjechał ma moje spotkanie. Kiedym się przybliżył z ukłonem, spytał mnie w najlepszej francuzczyźnie, bez cienia akcentu, czy to ja; na moją twierdzącą odpowiedź, przedstawił mi się jako de Hackel, naczelnik granicy. Mimo że w Petersburgu pan de Temirasew rozwinął dla mnie uprzejmość i uczynność równe uprzejmości wyższych urzędników na komorach francuskich, zdziwiony byłem, że uprzejmość petersburską przewyższono jeszcze w Radziwiłłowie. Na znak pana radcy Stanu, zajechał wspaniały powóz zaprzężony w cztery konie, służba wzięła moje pakunki i złożyła je na przedzie powozu, i w ten sposób wjechałem w rzekome Chiny Szwajcara Janin.
— Przedewszystkiem obowiązek! rzekł pan de Hackel; trzeba jechać na komorę i dopełnić rewizji.
W istocie zastaliśmy komorę pod bronią; otwarłszy moją walizę, zbadano ją z wszelkiemi względami. Pan de Hackel rzekł wówczas: „Zostawiam pana moim ludziom, bo pani de Hackel liczy że pan jej zrobi tę przyjemność aby podzielić nasz posiłek: mam ją uprzedzić“.
Broniłem się stanem, w jakim się znajduję, przybywszy z Paryża do Radziwiłłowa tak szybko bez zatrzymania się. Pan de Hackel odpowiedział, że urok mego nazwiska kryje wszystkie braki, i na tem się skończyło. W kilka chwil przybyłem przed drewniany dom znanego mi typu, jakich tyle znajduje się w okolicach Peters-