Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/65

Ta strona została przepisana.

albo z gliny, z desek, lub pni rozciętych na dwoje. Park Branickiego na drodze kijowskiej to jedyny, który jest otoczony murem.
W tej chwili, na widok jedynego cywilizowanego człowieka jakiego spotkałem, upadając ze zmęczenia i głodu, miałem chętkę wysiąść i poprosić o gościnę; ale pewność że zwaliłbym się tam chory, obawa zostania zbyt długo u nieznajomego, dały mi straszliwą odwagę jechania dalej. I w istocie, nazajutrz rano koło ósmej ujrzałem wielkie miasto; myślałem że to jest Berdyczów. „Był już czas“, powiedziałem sobie w duchu, czując w tej chwili całe zmęczenie. Omyłka, wynikła z przeświadczenia że jestem w Berdyczowie gdy byłem dopiero w Żytomierzu, przyprawiła mnie o stratę dwóch godzin, ale z wydarzeniami tak komicznemi i w których charakter Żydów ujawnił się tak doskonale, że opowieść tych cudownych scen, w których pięć rozmaitych osób grało swoje role, miałaby wszystkie cechy powieści i komedji. Zachowuję ten epizod aby rozweselać smętne obiady, jakie przychodzi czasem cierpieć w świecie. Ta komedja pomnoży skarbiec moich anegdot z podróży.
Wściekły że straciłem dwie godziny, podwoiłem extra-napiwki, i robiłem blisko trzydzieści sześć wiorst na godzinę; to też ujrzałem koło południa wzgórze, na którem mieści się znamienite miasto Berdyczów, należące, podobnie jak siostrzane Brody, do Radziwiłłów. Tam ujrzałem z nowem zdziwieniem domy tańczące polkę, to znaczy wszystkie pochylone, jedne na prawem biodrze, drugie na lewem, niektóre jakby kiwające nosem, większość rozłażąca się, niektóre mniejsze od naszych bud jarmarcznych, czyste jak chlewki. Jest to widok tak nieoczekiwany dla Europejczyka, dla Paryżanina, że trzeba go oglądać kolejno w kilku miastach, nim się do niego przywyknie. Ten obóz żydowski był pełen Żydów, wszyscy wylegli na ulicę. Widząc Berdyczów, człowiek pyta się czy te domy, które trzech komisjonerów paryskich zabrałoby na jeden zawód, są zamieszkałe. Ciżba była tak zbita, że mój powóz zaprzężony w sześć koni, mimo dzikich krzyków pocztyljona, przebijał