Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/77

Ta strona została przepisana.

wszelkiego rodzaju przygotowania. Ale kochani moi przyjaciele rozumieją się na tem; właśnie przymierzałem płaszcz do włożenia na futro, który jest jak istny mur
Kilka dni temu, w czasie przejażdżki sankami, spostrzegłem, że moje futerko z syberyjskiego lisa jest niby listek bibuły wobec tego straszliwego mrozu. Jadą za piąć dni. Wpłata, jaką muszą uskutecznić w moje akcje kolei żelaznej, wzywa mnie bezwarunkowo do Paryża, a wszelka przyjemność kończy się wobec interesów, zwłaszcza jeżeli są nie moje! Piszą tedy to słówko w pośpiechu, prosząc cię, abyś powiedziała matce, niech pójdzie na ulicą Fortunée uprzedzić, że, począwszy od 16 lutego, trzeba się mnie spodziewać codzień.
To nie byłby powód aby się niepokoić gdybym nie przyjeżdżał; z powodu nagromadzenia śniegów, może być opóźnienie ośmio a nawet dziesięciodniowe; mogę być uwięziony w okropnych małych miasteczkach.
Nie mów o moim przyjeździe nikomu; chcę być jakiś czas w Paryżu sam; mnóstwo ludzi, wizyt, rzuciłoby się na mnie, a ja chcę przedewszystkiem skończyć moją pracę.
Do zobaczenia zatem, niedługo. Uściskaj odemnie matkę i córki. Serdeczności dla męża, dla ciebie najczulsze słowa.

DO PANA FROMENT MEURICE W PARYŻU
Wierzchownia, 1848.
Drogi panie Froment Meurice.

W dzień mego wyjazdu byłem tak zajęty, że zapomniałem przypomnieć o puharze z kornaliny, który miałeś pan wykonać od dwóch lat. Bardzo mi przykro, że muszę stąd panu pisać, że tę rzecz trzeba wykonać; rujnuje pan opinję handlu francuskiego, którego niesłowność jest na antypodach obyczajów tego kraju, żyjącego posłuszeństwem i punktualnością. Toteż Francuzi uchodzą