Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/79

Ta strona została przepisana.
DO PANI DE BALZAC W PARYŻU
Wierzchownia, 6 listopada 1848.

Droga matko. Posyłam ci sumę, którą zapowiedziałem. Od czasu jak pisałem do ciebie, chwycił mnie rodzaj ostrego bronchitu, tak że przez dziesięć dni nie mogłem ani pisać ani wychodzić; ta choroba nie zrobiła mi dobrze w trakcie kuracji płuc! Zatem nie będę mógł być na nowy rok w Paryżu, jak przypuszczałem.
Mamy tu czas bardzo ciepły, tak iż sanny nie będzie przed styczniem, i będę mógł jechać dopiero wtedy. Ponieważ pani Hańska otrzymuje swoje czynsze w tym czasie, a chce umorzyć dług zaciągnięty dla ulicy Fortunée, prawdopodobne jest, że ci wyślę potrzebną sumę z instrukcjami dla pana Gavault, iżby ta sprawa była ukończona w pierwszych dniach stycznia. Napiszę do ciebie w tej mierze, w swoim czasie i miejscu.
Byłem bardzo chory przed moim bronchitem, ale w chwili gdy do ciebie piszę, jest takie polepszenie w sercu i płucach, że trzeba wierzyć, iż te dwie kolejne choroby stanowiły szczęśliwe przesilenie dla chronicznego cierpienia, które kuru je doktór. Obecnie przychodzi duszność jedynie kiedy się schylam, albo kiedy poruszam ramionami. Mogę chodzić a nawet mogę wspinać się na pagórki bez zbytniej trudności. Zacznie się znowu kurację na dwa miesiące.
Skoro tylko przyjadę, zakończę wszystkie rachunki za dom i zaległości dostawców.
Nie zapominaj kazać palić we wszystkich kominkach w wilgotne dni, nie oszczędzaj na tem i staraj się przy pomocy kaloryfera utrzymać jednostajną temperaturę w całym domu.
A więc, droga mamo, skończył się straszliwy rok! był dla mnie wysiłkiem, którego niepodobna powtórzyć. I czy nie straszne jest pomyśleć, że jeszcze będziemy dłużni tyle pieniędzy za ten dom?
Do widzenia: uważaj na siebie, oczekuj mnie z końcem stycznia lub najpóźniej w pierwszych dniach lutego. Najczulsze słowa etc.