Droga matko. Posyłam ci sumę, którą zapowiedziałem. Od czasu jak pisałem do ciebie, chwycił mnie rodzaj ostrego bronchitu, tak że przez dziesięć dni nie mogłem ani pisać ani wychodzić; ta choroba nie zrobiła mi dobrze w trakcie kuracji płuc! Zatem nie będę mógł być na nowy rok w Paryżu, jak przypuszczałem.
Mamy tu czas bardzo ciepły, tak iż sanny nie będzie przed styczniem, i będę mógł jechać dopiero wtedy. Ponieważ pani Hańska otrzymuje swoje czynsze w tym czasie, a chce umorzyć dług zaciągnięty dla ulicy Fortunée, prawdopodobne jest, że ci wyślę potrzebną sumę z instrukcjami dla pana Gavault, iżby ta sprawa była ukończona w pierwszych dniach stycznia. Napiszę do ciebie w tej mierze, w swoim czasie i miejscu.
Byłem bardzo chory przed moim bronchitem, ale w chwili gdy do ciebie piszę, jest takie polepszenie w sercu i płucach, że trzeba wierzyć, iż te dwie kolejne choroby stanowiły szczęśliwe przesilenie dla chronicznego cierpienia, które kuru je doktór. Obecnie przychodzi duszność jedynie kiedy się schylam, albo kiedy poruszam ramionami. Mogę chodzić a nawet mogę wspinać się na pagórki bez zbytniej trudności. Zacznie się znowu kurację na dwa miesiące.
Skoro tylko przyjadę, zakończę wszystkie rachunki za dom i zaległości dostawców.
Nie zapominaj kazać palić we wszystkich kominkach w wilgotne dni, nie oszczędzaj na tem i staraj się przy pomocy kaloryfera utrzymać jednostajną temperaturę w całym domu.
A więc, droga mamo, skończył się straszliwy rok! był dla mnie wysiłkiem, którego niepodobna powtórzyć. I czy nie straszne jest pomyśleć, że jeszcze będziemy dłużni tyle pieniędzy za ten dom?
Do widzenia: uważaj na siebie, oczekuj mnie z końcem stycznia lub najpóźniej w pierwszych dniach lutego. Najczulsze słowa etc.
Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/79
Ta strona została przepisana.
DO PANI DE BALZAC W PARYŻU
Wierzchownia, 6 listopada 1848.