Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/80

Ta strona została przepisana.
DO PANIEN ZOFJI I WALENTYNY SURVILLE W PARYŻU
Wierzchownia, listopad 1848.
Moje drogie i szanowne siostrzenice!

Jestem bardzo rad z waszych listów, które sprawiły mi tu wielką przyjemność i które w każdym innym niż w waszym wujaszku, znanym z przyjemnych opowiastek, obudziłyby najczarniejszą zazdrość swą wdzięczną lekkością oraz doskonałością stylu. Toteż przyniosą one, tak jednej jak drugiej, jako nagrodę należną za tak piękne talenty, futerka, wspaniale termolama, podbite najpiękniejszem futrem, które wasz dostojny wuj będzie się starał przemycić przez komorę, i które ściągną na was zazdrość wszystkich waszych koleżanek z lekcji rysunków. Nie zużyjecie zapewne nigdy waszych termolama; ta piękna i mocna materja czerkieska trwa dziesięć i piętnaście lat; z termolama jest tak jak z ciepłymi wujaszkami; trzeba je — czy ich — dobijać, niszczyć własnoręcznie, z rozmysłem, co prowadzi za wujów do kryminału, a za termolama do sprawienia nowych; ot co!
A teraz, moja dobra Zośko, nie trzeba się bać muzykowania z hrabiną Jerzową, bo ona ma dar do muzyki równie wielki jak zamiłowanie, i gdyby nie była z domu posażną jedynaczką, byłaby wielką artystką. Jeśli będzie mogła za półtora roku albo za dwa lata przyjechać do Paryża, będzie tam brała lekcje kontrapunktu i kompozycji, bo tylko tej umiejętności jej brak. Ma ręce bez przesady ośmioletniego dziecka, i te ręce niedostrzegalne, miękkie, białe, których trzy zmieściłyby się w mojej, mają siłę żelazną, jak ręce Liszta, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Nie palce ale klawisze się gną; obejmuje dziesięć klawiszów, trzeba widzieć ten cud aby uwierzyć. Muzyka, matka i mąż, — oto w trzech słowach cały jej charakter. To Fenella domowego ogniska, błędny ognik naszych dusz, nasza wesołość, życie zamku. Kiedy jej niema, same mury wiedzą o tem, tak je rozwesela swą obecnością. Nigdy nie