Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/88

Ta strona została przepisana.
DO PANI LAURY SURVILLE W PARYŻU
3 marca 49.

Dawno już nie miałem listów od ciebie, droga siostro, i pewnie już ich nie dostaną; bo kiedy ten cię dojdzie, będę gdzieindziej niż w Wierzchowni, gotując się do wyjazdu, który o tej porze nie jest rzeczą łatwą. Kiedy się kończy sanna, przy odwilży drogi się robią niemożliwe, wskutek wylewów każdy strumień staje się niezwalczoną przeszkodą, bo rzeki są bez mostów. Zima nie oszczędziła nas tutaj; mieliśmy mrozy niczem rok 1812. Załapałem w Kijowie czwarty bronchit, na który długo i okrutnie cierpiałem. Leczenie choroby serca i płuc trzeba było przerwać, nie miałem sił, bo znajdują się w fazie zupełnego osłabienia mięśni obu organów. Stąd duszność z lada powodu, nawet przy każdem głośno powiedzianem słowie... Wszystko to nie jest wesołe.
Wiem o waszych sprawach tylko z kilku wierszy, które mi pisze matka. Zdaje się że idą dobrze? Wiem, że twoje małe bawią sią, i że ty balujesz też od czasu do czasu.
Rad byłbym się dowiedzieć, że p. M... bierze udział w tych wszystkich balach i że ta rzecz dobiega końca. Ale milczenie babci w tej mierze każe mi sądzić, że, mimo straszliwych przeszkód na które się natykam, i które są iście bez końca, pięćdziesięcioletni wujaszek wyprzedzi może młodą siostrzenicą i wygra wreszcie zakład. Pozbawieni jesteśmy oddawna miłego szczebiotu twoich panien, z wielkim naszym żalem.
Mam nadzieją być w Paryżu 15 albo 30 kwietnia, to zależy od wielu rzeczy. Stan Galicji przedstawia w tej chwili tak wielkie niebezpieczeństwa dla podróżnych, że trzeba czekać rezultatu kroków przedsięwziętych przez rząd dla bezpieczeństwa dróg. Całe bandy uzbrojonych złodziei rabują po miastach w biały dzień i porywają ludzi. Przytem ziszczenie wielkiej sprawy mego życia natrafia tutaj na trudności, przewidziane niestety i spowodowane formalnościami; tak że, mimo iż pilno nam obojgu, wyjazd jest niepewny.