zdradź nic poza tem co będziesz uważała za właściwe: staraj się przywieść matkę do rozsądku. Nie bierz w złym sensie wszystkiego co mówię; to płynie z dobrego serca i chęci oświecenia cię jak należy postępować w sprawach małżeństwa. Tak, drogie dziecko, trzeba obchodzić się z tem jak z jajkiem, zastanawiać się nad każdem słowem, nad każdym postępkiem. Wreszcie, jeżelim w czem pobłądził w tym długim liście, nie trzeba mieć mi tego za złe; a zwłaszcza nie mówmy już o tem; o to też proszę matki. Wbij sobie dobrze w głowę, że ja nie mam najmniejszej ochoty przewodzić nad moją rodziną, być absolutnym i tyranem: toby mi było czemś najbardziej uprzykrzonem. Jedyna rzecz której pragnę to spokój, życie domowe i umiarkowana praca, aby skończyć Komedję ludzką. Mam nadzieję, jeżeli przypadkowo moje tutejsze projekty się nawiążą, że dam sobie rady: gdybym się załamał zupełnie, zabiorę to co do mnie należy przy ulicy Fortunée i rozpocznę filozoficznie moje życie na nowo: ale tym razem ulokuję się w jakimś pensjonacie, wezmę poprostu umeblowany pokój, aby być niezależny od wszystkiego, nawet od mebli. I czy uwierzysz? ta perspektywa w niczem mnie nie przestrasza, chyba dla matki; a i to będę mógł, wydając tylko stopięćdziesiąt franków miesięcznie, wypłacać jej pensję. Cóż chcesz! dla mnie, obecna sprawa, poza uczuciem (niepowodzenie zabiłoby mnie moralnie), to jest wszystko albo nic, cetno czy licho. Skoro raz przegram partję, nie będę już żył, zadowolę się poddaszem, i stoma frankami na miesiąc; ręce, dusza, ambicja, nie żądają we mnie innej rzeczy prócz tego co ścigam od szesnastu lat; jeżeli mi się to olbrzymie szczęście wymknie, nie potrzebuję i nie chcę już niczego. Nie trzeba myśleć, że ja kocham zbytek: kocham zbytek ulicy Fortunée ze wszystkiem co się z nim wiąże, piękną i dobrze urodzoną kobietę, w dostatku, ze wspaniałemi stosunkami, ale nie mam żadnego przywiązania do rzeczy samej w sobie. Ulica Fortunée była zrobiona tytko dla niej i przez nią. Oczekuję tedy wszystkiego od tego trudnego sukcesu, przeciw któremu wszystko się spiknęło. Jeżeli
Strona:PL Balzac - Podróż do Polski.djvu/96
Ta strona została przepisana.