Pan de Valois odpowiedział suchym i protekcyjnym ukłonem człowieka który umie zachować dystans; poczem odciągnął pannę Cormon o parę doniczek dalej, aby dać uczuć natrętowi, że obecność jego jest zbyteczna.
— Skąd pani chce, rzekł półgłosem pochylając się do ucha panny Cormon, aby młodzi ludzie wychowani w tych ohydnych liceach cesarskich mieli coś w głowie? Dobre obyczaje, szlachetne formy, oto co wydaje wielkie myśli i tkliwe serca. Patrząc nań, nietrudno zgadnąć, że ten biedny chłopak zidjocieje zupełnie i nędznie skończy. Spójrz pani, jaki on blady, wynędzniały!
— Matka twierdzi, że on za wiele pracuje, odparła niewinnie stara panna; spędza noce, ale na czem? na czytaniu książek, na pisaniu. Czegóż młody człowiek może się dorobić tem, że pisuje po nocach?
— Ale to go wyczerpuje, odparł Kawaler, usiłując sprowadzić myśl starej panny na grunt, na którym spodziewał się jej obrzydzić Atanazego. Obyczaje w cesarskich liceach były doprawdy ohydne.
— Och, tak, rzekła naiwnie panna Cormon. Toć prowadzono ich na spacer z doboszami na czele! Nauczyciele ich mieli mniej religii, niż ostatni poganin! I ubierano tych biednych dzieciaków w mundury, zupełnie jak żołnierzy. Cóż za pomysły!
— Oto jakie wydały owoce, rzekł Kawaler wskazując Atanazego. Za moich czasów, czyż młody człowiek wstydziłby się popatrzyć na ładną kobietę? On spuszcza oczy kiedy panią zobaczy! Przeraża mnie ten młody człowiek: bo mam doń sympatję. Powiedz mu pani aby nie spiskował z bonapartystami, jak to
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.