Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

czyni w sprawie tego teatru; kiedy ci smarkacze nie będą się go domagać insurekcyjnie (bo to jest dla mnie synonim słowa konstytucyjnie) władze zbudują teatr. I powiedz pani matce, aby go miała na oku.
— Oh! ona mu zabroni stykać się z temi spensjonowanemi oficerami i z podejrzanem towarzystwem, jestem pewna. Pomówię z nim, rzekła panna Cormon, bo mógłby stracić posadę. Z czegóżby żyli on i jego matka? To strach pomyśleć!
Patrząc na pannę Cormon, Kawaler powiadał sobie w duchu to co p. de Talleyrand mówił o swojej żonie:
— Niechże mi kto znajdzie głupszą! Słowo szlachcica! czyliż cnota która odejmuje inteligencyę nie jest występkiem? Ale co za cudowna żona dla człowieka w moim wieku! Co za zasady! co za nieświadomość!
Domyślacie się, że ten monolog, zwrócony do księżnej Gorycy, odbywał się przy akompanjamencie niucha tabaki.
Pani Granson odgadła, że Kawaler mówił o Atanazym. Żądna poznać wynik tej rozmowy, posunęła za panną Cormon, która podeszła do młodego człowieka niosąc przed sobą sześć stóp godności. Ale równocześnie Jacenty oznajmił że dano do stołu. Stara panna przywołała spojrzeniem Kawalera. Dworny archiwarjusz, który w obejściu szlachcica zaczynał widzieć ową barjerę, jaką w owym czasie prowincyonalna szlachta wznosiła między sobą a mieszczaństwem, rad był, iż może ubiec Kawalera; był tuż przy pannie Cormon, podał jej z wdziękiem ramię, zmuszona była przyjąć.