Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

Kawaler posunął, przez wyrachowanie, ku pani Granson.
— Panna Cormon, moja droga pani, rzekł krocząc zwolna za gośćmi, ma wiele życzliwości dla Atanazego, ale życzliwość ta zaczyna słabnąć z winy pani syna. Jest niereligijny, liberał, agituje za teatrem, kuma się z bonapartystami, sympatyzuje z konstytucyjnym proboszczem. Na tej drodze, gotów postradać posadę w merostwie. Wiadomo pani, jak troskliwie rząd Jego Królewskiej Mości dąży do puryfikacji. Skoro go raz usuną, gdzież ten biedny chłopiec znajdzie zajęcie? Niechże się stara nie narazić władzy.
— Panie Kawalerze, rzekła biedna matka przestraszona, ileż panu winna jestem wdzięczności! Ma pan słuszność, syn mój jest ofiarą złego towarzystwa i muszę go oświecić.
Kawaler jednem spojrzeniem przeniknął oddawna naturę Atanazego, odgadł w nim hardy element przekonań republikańskich, dla których w tym wieku młody człowiek poświęca wszystko, zakochany w owem słowie wolność, słowie tak licho określonem, tak mało zrozumianem, ale które, dla ludzi upośledzonych, jest sztandarem buntu; a dla nich bunt jest zemstą. Atanazy musiał trwać w swojej wierze, przekonania jego bowiem były utkane z jego bólów artysty, z jego gorzkich dumań nad ustrojem społecznym. Nie wiedział, że, w trzydziestym szóstym roku, w epoce gdy człowiek przejrzał ludzi, stosunki i interesy społeczne, przekonania, dla których niegdyś poświęcił swą przyszłość, muszą się u niego zmienić, jak u wszystkich