Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

ławach prawicy, dopłyniemy do parostwa, krzycząc: „Zamknąć posiedzenie!“ albo „Przejść do porządku!“
Wróciwszy do domu, pani Granson miała żywą rozmowę z synem, który nie chciał rozumieć związku istniejącego między jego przekonaniami a jego miłością. Była to pierwsza sprzeczka, która zmąciła harmonję ubogiej rodziny.
Nazajutrz o dziewiątej, panna Cormon, usadowiona w swojej karjolce z Joasią i rysująca się niby piramida na oceanie pakunków, jechała ulicą św. Błażeja udając się do Prébaudet. Tam miał ją zaskoczyć wypadek, który przyśpieszył jej zamężcie, a którego nie mogli przewidzieć ani pani Granson, ani du Bousquier, ani p. de Valois, ani sama panna Cormon. Przypadek jest największym ze wszystkich artystów.
Nazajutrz po swojem przybyciu do Prébaudet, około ósmej rano, panna Cormon była bardzo niewinnie zatrudniona słuchając w czasie śniadania rozmaitych raportów stróża i ogrodnika, kiedy Jacenty gwałtownie wtargnął do jadalni:
— Proszę panienki, rzekł poruszony, wuj panienki przysłał umyślnego, chłopaka starej Grosmort, z listem. Chłopak wyszedł z Alençon przed świtem i oto właśnie przybył. Cwałował prawie tak jak Penelopa! Czy mam mu dać szklankę wina?
— Co tam mogło się stać, Joasiu? Czyżby wuj...
— Nie mógłby pisać, rzekła pokojówka zgadując obawy pani.
— Prędko! prędko! wykrzyknęła panna Cormon,