gdyż żądza tak ją przeobraziła, iż stała się niemal kobietą. Przy deserze, nie bez wewnętrznego szczęścia usłyszała kroki w przedpokoju oraz zgiełk w salonie, zwiastujące, że zwykłe jej towarzystwo się schodzi. Zwróciła uwagę wuja i pana de Troisville na tę gorliwość jako na dowód sympatji którą się cieszy, podczas gdy to był skutek palącej ciekawości, jaka ogarnęła całe miasto. Panna Cormon, której pilno było ukazać się w całej chwale, kazała Jacentemu podać kawę i likiery do salonu, gdzie, na oczach elity towarzystwa, służący roztoczył wspaniałości serwisu z saskiej porcelany, dobywanego z szafy ledwie dwa razy na rok. Żaden z tych szczegółów nie uszedł baczności towarzystwa, gwarzącego zcicha w salonie.
— Bagatela! rzekł du Bousquier, likiery pani Amphoux, które podaje się tylko w cztery uroczyste święta!
— To stanowczo marjaż ułożony przez korespondencję, orzekł prezydent du Ronceret. Dyrektor poczty otrzymuje tu od roku listy z pieczątką z Odessy.
Pani Granson zadrżała. Kawaler de Valois, mimo iż najedzony za czterech, blady aż do lewej połaci twarzy, uczuł iż zdradzi swój sekret i rzekł:
— Nie uważają państwo, jakie dziś zimno. Zmarzłem na kość.
— To bliskość Rosji, rzekł du Bousquier.
Kawaler spojrzał nań z miną, która mówiła: „Brawo!“
Panna Cormon ukazała się tak promienna, tak tryumfalna, że wydała się piękna. Ten niezwykły blask nie
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.