Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

mało kogo interesował, nie był nawet przedmiotem ciekawości. Jeżeli wspominano o nim matce, to tylko przez wzgląd na nią. Nie było tam duszy, któraby sympatyzowała z duszą Atanazego; żadna kobieta, żaden przyjaciel, nikt nie przyszedł mu osuszyć łez, ronił je do Sarty. Gdyby śliczna Zuzanna zachodziła tam kiedy, iluż nieszczęść oszczędziłoby to spotkanie, bo tych dwoje byłoby się pokochało! Przyszła tam wszakże. Źródłem ambicji Zuzanny było opowiadanie o dość niezwykłej przygodzie, która, około r. 1799, zaczęła się w oberży pod Murzynem, a której opowieść oszołomiła mózg dziecka. Dziewczynie paryskiej, pięknej jak anioł, poleciła policja rozkochać w sobie margrabiego de Montauran, jednego z wodzów przysłanych przez Burbonów iżby stanęli na czele Szuanów; spotkała go właśnie w oberży pod Murzynem gdy wracał ze swej wyprawy na Mortagne: uwiodła go i wydała. Ta bajkowa istota, ta władza piękności nad mężczyzną, wszystko w tej przygodzie Marji de Verneuil i margrabiego de Montauran olśniło Zuzannę; od pierwszych przebłysków rozumu uczuła żądzę igrania mężczyznami. W kilka miesięcy po swojej ucieczce, nie wzdragała się tedy wstąpić do rodzinnego miasta aby się udać do Bretanji z pewnym artystą. Chciała zobaczyć Fougères, gdzie się rozegrała przygoda margrabiego de Montauran; zwiedzić teatr tej malowniczej wojny, której tragedje, jeszcze mało znane, kołysały jej dziecięctwo. Chciała przytem wjechać do Alençon w tak świetnem towarzystwie i tak zupełnie przeobrażona, aby jej nikt nie poznał. Miała zamiar za jednym zachodem ubez-