wiek; ale zdaje się na panią, i na pani krewniaczkę, panią du Bousquier, że ułagodzicie Jego Wielebność. Tak, będę się modlił za pani nieszczęśliwe dziecko; tak, odprawię mszę; ale unikajmy wszelkiego zgorszenia i nie pozwólmy aby złośliwi ludzie gromadzili się w kościele... Ja sam, bez asysty, w nocy...
— Tak, tak, jak ksiądz zechce, byleby spoczął w poświęconej ziemi! rzekła biedna matka, ujmując rękę księdza i całując ją.
Około północy, czterech młodych ludzi, najulubieńszych kolegów Atanazego, zaniosło potajemnie trumnę na probostwo. Było tam kilka przyjaciółek pani Granson, garść kobiet w czerni i z welonami; następnie kilku młodych ludzi, którzy mieli sposobność zapoznać się nieco z tym zgasłym talentem. Cztery pochodnie oświecały trumnę okrytą kirem. Proboszcz, przy udziale dyskretnego ministranta, odmówił mszę za umarłych. Następnie odprowadzono samobójcę w kąt cmentarza, gdzie czarny krzyż bez napisu utrwalił dla matki miejsce grobu. Atanazy żył i umarł w ciemnościach. Żaden głos nie obwinił księdza, biskup zachował milczenie. Pobożność matki okupiła niedowiarstwo syna.
W kilka miesięcy później, wieczorem, biedna kobieta, oszalała z bólu, i parta ową niewytłómaczoną żądzą, jaka każe nieszczęśliwym zanurzać wargi w swym gorzkim kielichu, zapragnęła ujrzeć miejsce, w którem syn się utopił. Instynkt mówił jej może, że myśli jego zostały pod tą topolą; może też pragnęła ujrzeć to, co jej syn widział po raz ostatni. Są matki, które umarłyby od tego widoku, inne nastraja on do
Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/172
Ta strona została uwierzytelniona.